Ładowanie...

Pokój Tobie, Polsko, Ojczyzno moja

2020-02-02 | czytano: 1705
Pokój Tobie, Polsko, Ojczyzno moja
II pielgrzymka Jana Pawła II do Ojczyzny 16-23 czerwca 1983 r.

Między pierwszą a drugą pielgrzymką Papieża do Ojczyzny wybuchło pokojowe powstanie narodowe i zrodziła się "Solidarność". Dla wielu Polaków to właśnie Jan Paweł II był tego duchowym ojcem,bo jego wizycie w kraju latem 1979 r. przypisywano znaczenie sprawcze sierpniowego przebudzenia.

Wkrótce jednak czarne chmury zawisły nad Kościołem i w konsekwencji także nad Polską. 13 maja 1981 r. świat obiegła wieść o zamachu na Papieża. Jan Paweł II cudownie przeżył, ale wkrótce potem, 28 maja zmarł Prymas Polski, kard. Stefan Wyszyński. Tego samego roku, 13 grudnia, generał Wojciech Jaruzelski ogłosił na terenie całej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej stan wojenny, wyprowadzając czołgi przeciwko "Solidarności". Dla Polski nastał czas wielkiej próby.

Stanowisko papieża wobec stanu wojennego było jednoznaczne. W oknie papieskiego apartamentu została zapalona świeca – jednocześnie na znak solidarności z rodakami oraz potępienia reżimu. Ojciec Święty wystosował osobisty list do gen. Jaruzelskiego, w którym pisał m.in.:

„Wydarzenia ostatnich dni, wiadomości o zabitych i rannych Rodakach w związku ze stanem wojennym wprowadzonym 13 grudnia, nakazują mi zwrócić się do Pana Generała z usilną prośbą i zarazem gorącym wezwaniem o zaprzestanie działań, które przynoszą ze sobą rozlew polskiej krwi […] Zwracam się do Pana, Generale, z usilną prośbą i zarazem gorącym wezwaniem, ażeby sprawy związane z odnową społeczeństwa, które od sierpnia 1980 r. były załatwiane na drodze pokojowego dialogu, wróciły na tę samą drogę. Nawet jeśli jest ona trudna, nie jest niemożliwa”.

Pierwotnie data drugiej pielgrzymki była ustalona na sierpień 1982 r., w związku z jubileuszem 600-lecia Cudownego Obrazu Matki Bożej na Jasnej Górze. Były to jednak uzgodnienia poczynione jeszcze przed wprowadzeniem stanu wojennego, który sprawił, że stały się nieaktualne. Wizytę więc przełożono, ale nie odwołano jej. Ojciec Święty stawiał od samego początku trzy wyraźne warunki: zniesienie stanu wojennego, zwolnienie więźniów politycznych oraz wznowienie dialogu społecznego z „Solidarnością”.

Dyskutowano różne daty. Władze wykluczały sierpień – wszystkim Polakom zbyt jednoznacznie kojarzył się on z „Solidarnością”. Następnie sugerowano późną jesień – licząc na złą pogodę, która być może zmniejszyłaby liczbę wiernych uczestniczących w mszach i spotkaniach. Wreszcie gen. Jaruzelski zaproponował czerwiec następnego roku, łącząc to z neutralną dla wszystkich, trzechsetną rocznicą wiktorii wiedeńskiej Jana III Sobieskiego. Ta data okazała się do zaakceptowania dla obu stron.

Również i tym razem państwowe władze nie wyraziły zgody na nawiedzenie przez Papieża wszystkich miejscowości proponowanych przez władzę kościelną. Niemożliwa była więc wizyta Jana Pawła II w Gdańsku, kolebce „Solidarności”, Szczecinie, Olsztynie, Łodzi, Lublinie, Piekarach Śląskich, a także w Poznaniu, gdzie przed pomnikiem ofiar Czerwca 1956 r. papież chciał złożyć hołd.

Pod względem geograficznym kompromis jednak znaleziono dość szybko. Gorzej, jeśli chodzi o kwestię spotkań oficjalnych. Tu punktem spornym był przede wszystkim Lech Wałęsa. Władze kategorycznie wzbraniały się przed wyrażeniem zgody na spotkanie Jana Pawła II z przywódcą „Solidarności”.Zażądały też, aby w trakcie wizyty nie padało publicznie słowo „Solidarność”, które mogłoby „ożywić” spacyfikowany wówczas związek zawodowy.Władze bardzo się obawiały, że w tej niestabilnej sytuacji przyjazd Papieża bardzo wzmocni opozycję i pielgrzymka będzie zapalnikiem wielkiego buntu społecznego.

Drugą podróż do Polski Jan Paweł II odbył w dniach 16–23 czerwca 1983 roku i odbywała się w pod hasłem " POKÓJ TOBIE, POLSKO, OJCZYZNO MOJA". To była najtrudniejsza pielgrzymka Jana Pawła II do swojej Ojczyzny. Trwał stan wojenny. Nie był on już może tak odczuwalny jak jeszcze rok wcześniej, niemniej nie został odwołany; obowiązywała godzina policyjna, zagęszczone patrole milicji wciąż krążyły po ulicach, a w powietrzu unosił się gryzący zapach gazu łzawiącego. Papież stał przed dylematem: jak wzmocnić rodaków, a jednocześnie nie legitymizować ekipy Jaruzelskiego i stanu wojennego.Wbrew nadziejom władz pogoda dopisała, dopisali również wierni, a nawet niewierzący, postrzegający papieża jako jedyny autorytet moralny mogący mieć wpływ na zmianę sytuacji wewnętrznej w Polsce.

U boku Ojca Świętego nie było już charyzmatycznego prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego. W Belwederze papieża witali nowi ludzie władzy, architekci stanu wojennego, z premierem Wojciechem Jaruzelskim na czele.

W przemówieniu powitalnym na Okęciu w Warszawie (16 czerwca) papież stwierdził jasno: „Osobiście zawsze uważałem, że nawiedzenie Ojczyzny w tej historycznej okoliczności jest nie tylko wewnętrzną potrzebą mego serca, ale także i moją szczególną powinnością jako biskupa Rzymu. Uważam, że powinienem być z mymi rodakami w tym wzniosłym, a zarazem trudnym momencie dziejów Ojczyzny”. I dalej dodał: „Proszę, aby szczególnie blisko mnie raczyli być ci, którzy cierpią. Proszę oto w imię słów Chrystusa: «Byłem chory, a odwiedziliście Mnie, byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie». Ja sam nie mogę odwiedzić wszystkich chorych, uwięzionych, cierpiących, ale proszę ich, aby duchem byli blisko mnie”.

Prosto z lotniska Jan Paweł II udał się do archikatedry św. Jana na Starym Mieście. Na trasie przejazdu witały go wielotysięczne rzesze mieszkańców Warszawy. Było wiele transparentów w rodzaju: "Witaj, Zwiastunie nadziei", "Jesteśmy Twoją nadzieją". W katedrze papież modlił się przy sarkofagu Prymasa Tysiąclecia, dziękując Bożej Opatrzności za to,że w trudnym okresie naszych dziejów, na przełomie pierwszego i drugiego tysiąclecia - dała Polsce takiego Męża Bożego, miłośnika jasnogórskiej Bogarodzicy, nieustraszonego sługę Kościoła i Ojczyzny. Kiedy Papież dodał, że „Opatrzność Boża oszczędziła prymasowi Wyszyńskiemu bolesnych wydarzeń, które wiążą się z datą 13 grudnia 1981 roku”, tłumy na placu Zamkowym zaczęły od razu skandować: „Solidarność, Solidarność”. Euforię wiernych wywołało także to zdanie papieża: „Wraz z wszystkimi moimi rodakami, zwłaszcza z tymi, którzy najboleśniej czują cierpki smak zawodu, upokorzenia, cierpienia, pozbawienia wolności, krzywdy, podeptanej godności człowieka – staję pod krzyżem Chrystusa”.

W drugim dniu pielgrzymki (17 czerwca) Jan Paweł II w Belwederze powiedział generałowi Jaruzelskiemu, że przyjechał, aby w chwili trudnej być z narodem. "Nie przestaję ufać - mówił - że owa zapowiedziana wielokrotnie odnowa społeczna, według zasad wypracowanych w takim trudzie w przełomowych dniach sierpnia 1980 roku i zawarta w porozumieniach, dojdzie stopniowo do skutku".Towarzyszył temu zupełnie niezwykły widok trzęsącego się generała. Wszyscy widzieli w telewizji, jak mu drży głos i trzęsą się kolana. Dyktator, który w mediach prezentował się jako ktoś twardy, silny i bezwzględny, przed Papieżem drży jak osika. Ta krótka scena dała wielu Polakom poczucie triumfu, a zarazem tłumaczyła, dlaczego komuniści tak bali się wizyty Ojca Świętego w czasie stanu wojennego, że odwlekali ją przez wiele miesięcy i dążyli do ograniczenia jej programu.

Z Belwederu papież udał się do kościoła oo. kapucynów, gdzie znajduje się serce Jana III Sobieskiego, zwycięzcy spod Wiednia. Tam czekali ludzie związani z opozycją. Wielu z nich wyszło niedawno z więzienia, były też rodziny tych, którzy jeszcze tam nadal przebywali. Ojciec Święty nie wygłosił przemówienia, ale z wieloma rozmawiał, na przykład serdecznie uścisnął i przytulił do siebie Barbarę Sadowską, matkę zabitego kilka tygodni wcześniej przez milicję Grzegorza Przemyka. Potem, na Miodowej, papież spotkał się z przedstawicielami różnych wyznań oraz z delegacją KUL.

Wydarzeniem dnia była papieska Msza św. na Stadionie Dziesięciolecia. 1,5 mln. wiernych z 11 diecezji wypełniło także rozległe błonia oraz Park Skaryszewski. Największy obiekt sportowy stolicy kojarzony był dotychczas raczej z partyjnymi propagandowymi imprezami. Tym razem powiewały tu papieskie i polskie flagi, a w centrum umieszczono biały, potężny krzyż i ołtarz. W homilii Ojciec Święty mówił, ze los Polski w 1983 r. nie może być obojętny narodom świata. Wzywał też naród do zwycięstwa natury moralnej. "Chodzi o dojrzały ład życia narodowego i państwowego, w którym będą respektowane podstawowe prawa człowieka. Tylko zwycięstwo moralne może wyprowadzić społeczeństwo z rozbicia i przywrócić mu jedność. Taki ład może być zarazem zwycięstwem rządzonych i rządzących".

Nawiązując do trzechsetnej rocznicy zwycięstwa Jana Sobieskiego pod Wiedniem z 1683 roku. Jan Paweł II przedstawił wyraźnie warunki, jakie muszą być spełnione, aby naród zwyciężył: „Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że nie chodzi o zwycięstwo militarne, jak przed trzystu laty, ale o zwycięstwo natury moralnej – mówił.” Jak prawdziwe proroctwo brzmiały przytoczone przezeń słowa króla Jana III Sobieskiego: "Venimus – vidimus – Deus vincit” (Przybyliśmy – ujrzeliśmy – Bóg zwyciężył!).

Słowa te były dla Polaków widzialnym znakiem nadziei, że Bóg, który zwyciężył pod Wiedniem i ocalił życie Jana Pawła II, uratuje i ocali wolność Polaków przed zamachem stanu wojennego. W sobotę 18 czerwca wczesnym rankiem papież modlił się przy pomniku Bohaterów Getta oraz przy drzewie z klepsydrami koło bramy Pawiaka.

Następnie udał się do Niepokalanowa gdzie czekało na niego ponad 300 tys. osób, przede wszystkim rolników. Najpierw papież modlił się w celi o. Maksymiliana, z której w 1941 r. zabrano go do więzienia na Pawiaku, apotem do obozu w Oświęcimiu. Ta wizyta była bardzo emocjonującym wydarzeniem, rok wcześniej odbyła się w Rzymie kanonizacja o. Maksymiliana, w której ze względu na stan wojenny w Polsce nawet prymas Józef Glemp nie mógł uczestniczyć.

Jan Paweł II odprawił Mszę św. w której podkreślił, że o. Kolbe jest świętym danym nam na te nasze czasy, właśnie on, który w pojedynkę potrafił przeciwstawić się totalitarnej ideologii tam, gdzie człowiek zupełnie się nie liczył i gdzie był tylko numerem. Papież mówił: "(...) w tej śmierci objawiło się zarazem duchowe zwycięstwo nad śmiercią podobne do tego, jakie miało miejsce na Kalwarii. A więc: nie «poniósł śmierć», ale «oddał życie» — za brata. W tym jest moralne zwycięstwo nad śmiercią". Papież przypomniał także słowa Wincentego Witosa: "Chłop zachował w najgorszych chwilach ziemię, religię i narodowość. Te trzy wartości dały podstawę do stworzenia państwa".Papież zachęcał rolników: "Bądźcie uprawą Bożą! I z miłością stójcie przy ziemi, przy tej naszej matce i żywicielce".

Sugestywnie zabrzmiały też słowa wypowiedziane w Niepokalanowie, kiedy Jan Paweł II – odnosząc się do „trudnego momentu historycznego” – przypomniał za św. Pawłem i jego Listem do Rzymian: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj”.Papież mówił, że jest to program, trudny – ale możliwy. Najbardziej symbolicznym wyrazem odpowiedzi na ten apel była męczeńska śmierć ks. Jerzego Popiełuszki, która nastąpiła zaledwie w rok później.

Z Warszawy Ojciec Święty udał się do Częstochowy, gdzie - jak mówił podczas poprzedniej pielgrzymki - "bije serce narodu w sercu Matki". Zaczął od spotkania z chorymi w katedrze Świętej Rodziny. A później był triumfalny przejazd Aleją Najświętszej Maryi Panny na Jasną Górę. Tu - i na trasie - oczekiwało papieża dwa miliony wiernych. Zarówno na błoniach jasnogórskich jak i w alei Sienkiewicza powiewały setki transparentów „Solidarności”. Jako wotum za ocalenie podczas zamachu z 13 maja 1981 r. papież pozostawił na Jasnej Górze przestrzelony pas swojej sutanny.

Ojciec Święty przewodniczył Mszy św. jubileuszowej z okazji 600-lecia obecności obrazu Matki Bożej na Jasnej Górze. W homilii mówił: "Tu, na Jasnej Górze (...) W jakiś sposób zawsze byliśmy wolni. O Jasną Górę też opierała się nadzieja narodu oraz wytrwałe dążenie do odzyskania niepodległości, wyrażane w tych słowach: Przed Twe ołtarze zanosim błaganie - Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie! Tutaj też nauczyliśmy się tej podstawowej prawdy o wolności narodu: naród ginie, gdy znieprawia swojego ducha - naród rośnie, gdy duch jego coraz bardziej się oczyszcza; tego żadne siły zewnętrzne nie zdołają zniszczyć!"

Jan Paweł II przemawiał na Jasnej Górze jak niekwestionowany przywódca narodu: „Mamy bardzo trudne położenie geopolityczne. Mamy bardzo trudne dzieje, zwłaszcza na przestrzeni ostatnich stuleci. Bolesne doświadczenia historii wyostrzyły naszą wrażliwość w zakresie podstawowych praw człowieka i praw narodu: zwłaszcza prawa do wolności, do suwerennego bytu, do poszanowania wolności sumienia i religii, praw ludzkiej pracy... Mamy też różne ludzkie słabości, wady i grzechy, i to grzechy ciężkie, o których stale musimy pamiętać - i stale z nich się wyzwalać”.

Wyjaśniając słowa apelu: "Jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam!” – wzywał młodych, aby zawsze i w każdej sytuacji byli ludźmi sumienia, zdolnymi przekształcać otaczający świat. "Co to znaczy »czuwam«? To znaczy, że staram się być człowiekiem sumienia. Że tego sumienia nie zagłuszam i nie zniekształcam. Nazywam po imieniu dobro i zło, a nie zamazuję. Wypracowuję w sobie dobro, a ze zła staram się poprawiać, przezwyciężać je w sobie (…)Zaapelował też do młodych słowami: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali".

Jeszcze większe wrażenie zrobiły inne słowa skierowane w Częstochowie do młodzieży: „Może czasem zazdrościmy Francuzom, Niemcom czy Amerykanom, że ich imię nie jest związane z takim kosztem historii. Że tak łatwo są wolni. Podczas gdy nasza polska wolność tak dużo kosztuje. (...) Nie pragnijmy takiej Polski, która by nas nic nie kosztowała” – stwierdził Ojciec Święty.

Strona rządowa po tych słowach wpadła w popłoch i wystosowała oficjalny protest: „Postępowanie papieża odczytujemy jako jednostronne łamanie uzgodnionych założeń wizyty. (...) Treść homilii do młodzieży nie ma „nic religijnego”, „ma charakter wybitnie polityczny”, „prowadzi do zakłóceń spokoju” i traktujemy ją jako „wezwanie do buntu ido wojny religijnej”.

Następnego dnia, 20 czerwca Jan Paweł II przybył do Poznania, gdzie w obecności ponad miliona wiernych dokonał beatyfikacji matki Urszuli Ledóchowskiej, założycielki Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego. Ojciec Święty pragnął uklęknąć i pomodlić się przed pomnikiem Czerwca 1956, ale władze PRL kategorycznie odmówiły. Taką możliwość wykluczyły już na etapie układania programu pielgrzymki w obawie, że gest papieża w tak symbolicznym miejscu stanie się iskrą zapalną społecznego protestu.

W wygłoszonej tam homilii, papież jasno nawiązał do Czerwca 1956. Uczynił to, wspominając pomnik Najświętszego Serca Jezusowego, który stał niegdyś w stolicy Wielkopolski: „Pomnik ten – jako wyraz dziękczynienia za odzyskanie niepodległości – został zniszczony przez najeźdźcę w czasie II wojny światowej. Dziś na tym miejscu stanęły dwa krzyże na pamiątkę ofiar z 1956 r. Z różnych motywów – ze względu na dawniejszą i bliższą przeszłość – to miejsce czczone jest przez społeczeństwo Poznania i Wielkopolski. Pragnę więc i ja również uklęknąć w duchu na tym miejscu i złożyć cześć...”. Na nic zatem zdały się zakazy władz – Jan Paweł II „duchowo” i tak uklęknął przy Poznańskich Krzyżach na placu Mickiewicza.

Kolejnym etapem papieskiej pielgrzymki były Katowice. Tego samego dnia, 20 czerwca na lotnisku w Muchowcu przed obrazem Matki Bożej Piekarskiej, patronki Śląska, papież odprawił dla blisko 2 mln wiernych nabożeństwo maryjne. Jego homilię nazwano „ewangelią pracy”. Papież bardzo wyraźnie określił w niej zakres praw i obowiązków świata pracy, z podkreśleniem prawa do wolnych związków zawodowych zarówno dla robotników, jak i dla rolników. Powołał się na porozumienia sierpniowe, mówiąc, że to jest nieprzedawniona karta naszej wolności, do której warto wrócić. Upominał się o prawo robotników do zrzeszania się w związki zawodowe, do godziwej zapłaty za pracę oraz o prawo do odpoczynku w niedzielę.

We wtorek 21 czerwca papież przebywał we Wrocławiu. Na hipodromie odprawił Mszę św. o św. Jadwidze Śląskiej, koronował figurę Matki Bożej Śnieżnej, a w katedrze św. Jana spotkał się z duchowieństwem.W homilii podczas mszy św. papież mówił: "Istnieje (...) nierozerwalna więź między prawdą i miłością a całą ludzką moralnością i kulturą. Można z pewnością stwierdzić, że tylko w tym powiązaniu wzajemnym człowiek może prawdziwie żyć jako człowiek i rozwijać się jako człowiek".

Z Wrocławia papież przybył na Górę Św. Anny, symbol walki o utrzymanie polskości, a także wiary katolickiej Śląska. Tam przewodniczył nieszporom maryjnym oraz nawiedził miejscowe sanktuarium. Koronował też obraz Matki Bożej Opolskiej.

Papież podczas kazania dialogował z ludźmi. Do historii przeszło kilkakrotnie odśpiewane papieżowi "Sto lat". Wszystko przez odpowiedź Ojca św., który przypomniał, że od dziecka chodził na nieszpory, śpiewał je i odprawiał jako kapłan, ale pierwszy raz słyszy, żeby na nieszporach śpiewać "Sto lat". - To jakaś nowa liturgia - żartował.Entuzjazm był niesamowity, ludzie śpiewali, krzyczeli.

Papież przypomniał dzieje Śląska, mówił, że ta ziemia wciąż potrzebuje wielorakiego pojednania z ludźmi obecnymi i nieobecnymi. Prosił Opolan, by Góra św. Anny wciąż była miejscem, na którym wspólnie modlą się dziadkowie, rodzice i wnuki. Oddał też szacunek powstańcom śląskim.Wspomniał też Opolan, którzy wyjechali za granicę, do Niemiec. W czasach działającej cenzury słowa te były bardzo ważne.

Ostatnie dwa dni pielgrzymki to spotkanie z ukochanym Krakowem. Ważnym wydarzeniem była beatyfikacja franciszkanina brata Alberta Adama Chmielowskiego i o. Rafała od św. Józefa – Józefa Kalinowskiego, karmelitę, powstańca styczniowego, zesłańca syberyjskiego, podczas Mszy św. sprawowanej na krakowskich Błoniach. We Mszy tej uczestniczyło ponad 2 mln osób. Choć nie było bezpośredniego nawiązania do sierpniowej walki Polaków o wolność i godność, to jednak nikt nie miał wątpliwości jak odczytywać znamienne słowa Jana Pawła II: „Święci i błogosławieni ukazują nam drogę do tego zwycięstwa, które w dziejach człowieka odnosi Bóg. (…) Naród bowiem jako szczególna wspólnota ludzi jest również wezwany do zwycięstwa: do zwycięstwa mocą wiary, nadziei i miłości; do zwycięstwa mocą prawdy, wolności i sprawiedliwości”.

Podczas pobytu w Krakowie Jan Paweł II uczestniczył w uroczystym posiedzeniu Senatu Uniwersytetu Jagiellońskiego, w czasie którego Ojcu Świętemu wręczono doktorat honoris causa. Został on nadany przez wszystkie wydziały tej uczelni. Papież spotkał się z profesorami, studentami, przedstawicielami Papieskiej Akademii Teologicznej.

W katedrze wawelskiej Jan Paweł II wziął także udział w uroczystym zamknięciu I Synodu Prowincjalnego Metropolii Krakowskiej. Będąc w Krakowie Jan Paweł II dokonał też nawiedzenia i poświęcenia nowego kościoła w Nowej Hucie Mistrzejowicach, w mieście, które miało pozostać „miastem bez Boga”.

Przed zakończeniem pielgrzymki na Wawelu miała miejsce druga, nieplanowana wcześniej rozmowa w cztery oczy Jana Pawła II z gen. Jaruzelskim.

W przemówieniu pożegnalnym na krakowskim lotnisku Balice Jan Paweł II mówił: „Życzę, aby raz jeszcze pod opieką Pani Jasnogórskiej, dobro okazało się na ziemi polskiej potężniejsze od zła i odniosło zwycięstwo, i o to się stale modlę”.

Uwieńczeniem tej wizyty był spacer Papieża w Dolinie Chochołowskiej w Tatrach, podczas którego spotkał się z Lechem Wałęsą (określanym przez propagandę PRL jako "osoba prywatna"). Spotkanie to pokazało wszystkim, że „Solidarność” pozostaje głęboko w sercu papieża i że on w nią wierzy. Dawało też Wałęsie możliwość powrotu na szerszą arenę życia publicznego. Nie bez powodu kilka miesięcy później otrzymał on nagrodę Nobla, co w przekonaniu wielu fachowców bez spotkania z Papieżem byłoby niemożliwe. To był bardzo wyraźny i czytelny znak dla opinii międzynarodowej.

Na spotkanie z Janem Pawłem II wyszło ponad 10 mln Polaków. Przez 8 dni Polacy z bijącym sercem i zapartym tchem słuchali słów prawdy i nadziei. Słów niezakłamanych, prostych i pięknych – słów Ewangelii głoszonych przez wielkiego Proroka naszych czasów. Jechali z krańców Polski – biorąc urlopy, nie zrażając się zapowiedziami, że nie przepuszczą nikogo bez zaproszenia, stojąc całą noc w toalecie osobowego pociągu, idąc pieszo kilkadziesiąt kilometrów, koczując po kościołach i parkach. Nie przeszkadzało błoto po kostki, ani piach, upał, ani ulewna burza, nie przeszkadzało, że dookoła ścisk, ludzie siedzą na ziemi, biegają małe dzieci, rozłożone kosze z żywnością, parasolki od słońca.

Pomimo opresji stanu wojennego, w narodzie odżyła nadzieja na pozytywne zmiany w kraju. Wszystkie kazania, w których takie słowa jak „wolność” czy „odnowa” Jan Paweł II odmieniał przez wszystkie przypadki, były obliczone na dłuższe trwanie. „Odnowić” miało się młode pokolenie i z„odnowioną” mentalnością wejść w dorosłe życie.

Spotkaniom z Ojcem Świętym towarzyszyła zaduma i głęboka modlitwa. Choć w tle widać było olbrzymie sił policyjne i przygotowane na wszystko armatki wodne, niemal wszystkie msze św. stawały się - siłą nastroju - manifestacjami "Solidarności". "Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!" - płynęły słowa patriotyczno-religijnej pieśni pośród lasu rąk z palcami ułożonymi w geście zwycięstwa w kształt litery "V".

Wizyta Jana Pawła II wykrzesała w społeczeństwie sposobność do odnalezienia się bez nienawiści. Drogą do tego celu było masowe uczestnictwo w życiu Kościoła, szczególnie jego aktywności społecznej. Służyły temu m.in. organizowane w całym kraju tygodnie społeczne i kultury chrześcijańskiej, spotkania, wykłady. Odbywały się nie tylko w dużych miastach, lecz i w mniejszych ośrodkach. Pracowało tam wielu kapłanów zaangażowanych w taką działalność. Tamtejsi robotnicy byli beneficjentami spotkań z najwybitniejszymi pisarzami, aktorami, reżyserami. Nigdy wcześniej i później nie docierała tam taka liczba ludzi kultury.

Wprawdzie władzom udało się w dużym stopniu rozbić podziemie solidarnościowe, ale schowało się ono „do Kościoła”. W tamtych czasach ukrywali się w bezpiecznym cieniu polskiego Kościoła katolickiego dzisiejsi jego zaciekli adwersarze i krytycy, na czele z redaktorem naczelnym „Gazety Wyborczej” , Adamem Michnikiem, tudzież największe asy wśród dzisiejszych polityków i dziennikarzy.

Druga pielgrzymka Jana Pawła II do Polski „osuszyła Polakom łzy”. Polacy nie mieli wątpliwości, że Jan Paweł II nie tylko poparł „Solidarność”, ale także nieustannie jest z nimi. Dał swoim rodakom nadzieję i jeszcze bardziej zjednoczył wokół Kościoła.

Kilka tygodni po pielgrzymce, 22 lipca 1983 r., generał W. Jaruzelski ostatecznie zniósł stan wojenny i zwolnił część więźniów politycznych. Ale do dialogu z Polską demokratyczną było jeszcze daleko.Chyba jednak ważniejsze było to, że młodzież, do której głównie Ojciec Święty w 1983 r. kierował swoje słowa i która m.in. dzięki tym słowom postrzegała już świat w innych kategoriach, weszła w dorosłość w wolnym kraju i odwróciła się od ideałów socjalizmu.

Jeden z obserwatorów tej pielgrzymki, napisał, że Jan Paweł II zostawił Polakom swoje przesłanie i swój program.„Posłanie idące w przyszłe tysiąclecie i wyznaczające nam jako narodowi właściwe miejsce w wracającej do swych chrześcijańskich korzeni Europie. I program. Program dawania świadectwa. Program walki z demoralizacją. Program odbudowy narodu. Program podjęcia dialogu. Program odbudowy więzi i organizacji społecznych. Program wreszcie zbudowania takiej Polski i takiego państwa polskiego, by była >Polska dostatnia i szczęśliwa… w interesie pokoju i dobrej współpracy między narodami Europy<. Program pokoju społecznego. Trudny program. Ale program zwycięstwa”.Program ten jest nadal aktualny i nieustannie trzeba go realizować.

 

(Opracowane na podstawie: G. Polak, B. Łoziński, Ojciec Święty wśród nas. Pielgrzymki Jana Pawła II do Polski 1979 – 2002, Częstochowa 2002, s. 28 – 47; Józef Glemp,Druga pielgrzymka Ojca Świętego do Polski.w:Wytrwajcie w miłości i nadziei. Druga pielgrzymka Jana Pawła II do Ojczyzny. Poznań: Księgarnia Św. Wojciecha, 1987, s. 5.; Druga pielgrzymka do Polski (pol.) www.lobogoria.pl. [dostęp 2018-06-06]; Ryszard Terlecki,Miecz i tarcza komunizmu. Historia aparatu bezpieczeństwa w Polsce 1944-1990, Kraków 2007, s. 301.


Aktualności
Śmierć Pana głosicie, aż przyjdzie
Stół Wieczerzy i Krzyż Golgoty
Koncert dla Andrzeja
I Ty możesz pomóc Andrzejowi
^