Ładowanie...

Organy prawie ukończone

2018-11-27 | czytano: 3986
Organy prawie ukończone
Niedługo usłyszymy dostojny głos budowanego instrumentu

Olbrzymie dzieło, jakim jest budowa organów w naszej bazylice, dobiega końca. Już prawie wszystkie piszczałki - bez mała 1800 sztuk - są na swoim miejscu i teraz trwa ich dostrajanie. Organmistrz Andrzej Guziak wraz ze współpracownikami bardzo chętnie dzielą się wiedzą na temat budowy organów. To nieczęsta okazja, aby zobaczyć organy podczas budowy (jeżeli nie jest się organmistrzem ;). Taki instrument jest budowany w kościele na dziesiątki lub nawet setki lat.

To, co widać z zewnątrz to szafa organowa eksponująca zaledwie kilkadziesiąt piszczałek. Któż odgadnie, patrząc na nasze prawie ukończone organy, że składają się prawie z 1800 piszczałek?

Do tego trzeba zdać sobie sprawę że do każdej piszczałki musi dochodzić przewodami powietrze pod odpowiednim ciśnieniem oraz każda piszczałka musi być połączona z odpowiednimi klawiszami w manuałach oraz w klawiaturze nożnej. To co łączy każdą piszczałkę z klawiszami to traktura - mechanizm, w którym na pierwszy rzut oka widać kilometry metalowych linek. Kilometry - to nie przesada - przy tej ilości piszczałek i przy rozmiarach organów nie trudno wyciągnąć wniosek z sumy długości linek budujących trakturę.

Zestawy piszczałek w organach tworzą głosy, które przełącza się za pomocą rejestrów - przycisków przy klawiaturze instrumentu. Zatem organmistrzowie musieli zadbać o budowę takich mechanizmów, które na jeden przycisk "włączą do gry" lub wyłączą z niej grupę piszczałek. A takich przycisków, czyli rejestrów, a tym samym głosów jest 26.

Nasi organmistrzowie znać się muszą również na elektronice, bo rejestry połączone są z kościami pamięci, dzięki którym ustawienia można zapisywać w pamięci instrumentu.

Zatem budowa organów, to w wielkim skrócie: zaprojektowanie rozmieszczenia piszczałek, wmontowanie ich w strukturę instrumentu, połączenie ich trakturą z klawiszami, połączenie z przewodami z dopływem powietrza oraz dostrojeniem każdej z prawie 1800 piszczałek! Oprócz tego: zamontowanie elektrycznego silnika i wiatrownicy rozprowadzającej powietrze oraz połączenie rejestrów ze sterowaniem elektronicznym. Warto tu jeszcze wspomnieć o elektromagnesach, które wspomagają włączanie i wyłączanie rejestrów w elektrycznej trakturze. I na tym wszystkim znać się muszą organmistrzowie...

Ciekawostką jest to, że największa piszczałka w naszym instrumencie ma aż 6 metrów wysokości! ...a najmniejsza... - zaledwie pół centymetra!

***


Całość budowy jest jeszcze powiązana ze stawianiem szafy organowej, za którą są odpowiedzialni stolarze. Projekt wykonał Józef Kucaba, a o realizację zatroszczył się ludźmierski stolarz - Józef Wieczerzak ze współpracownikami. Ważny jest nie tylko artyzm lecz również precyzja. Jeżeli wymiar szafy nie jest ściśle dopasowany do projektu, wówczas powstają problemy: piszczałki albo nie mieszczą się w szafie, albo tworzą się prześwity, nad którymi trzeba się nagłowić, aby je wypełnić. Szafa jest ozdobą nie tylko sama w sobie, lecz również ma uwydatnić piękno tego dostojnego instrumentu, jakim są organy kościelne. Na przykład kształt pozytywu, który znajduje się balustradzie chóru muzycznego odzwierciedla wysokość wmontowanych weń piszczałek. Szafa organowa została wykonana z drewna dębowego. Złocenia są zrobione na elementach z drzewa lipowego.

***

Gdy podejdzie się do balasek w bazylice, wówczas jest się najbliżej cudownej figury Matki Boskiej Ludźmierskiej. Po modlitwie obracając się, z tego miejsca najlepiej widać to piękne dzieło, jakim są nowo wybudowane organy.

 

***

Budowa zmierza ku końcowi i wkrótce uroczyste poświęcenie organów, o którym ogłoszenie pojawi się niebawem. Organmistrzom życzymy siły na ostatnie dni pracy i pięknego efektu tego trudnego i misternego dzieła!

Poniżej galeria Jana Cieplińskiego z organami od zewnątrz i od środka


Aktualności
Wspomagamy chorych przez Pola Nadziei
Pola Nadziei w Maryjnym Ogrodzie Różańcowym Pani Ludźmierskiej
^