Z relacji pątnika:
Rano pożegnaliśmy deszczowy Nazaret mszą świętą, w Bazylice Zwiastowania. Mimo, że było to kolejne spotkanie z tą piękną świątynią, to za każdym razem byliśmy pod wrażeniem równowagi sacrum i tego, co człowiek dodał od siebie - niezwykle pięknych skądinąd, zdobień pochodzących z całego świata.
Z Nazaretu wyruszyliśmy w kierunku Jerozolimy, zatrzymując się przy Górze Kuszenia. Przejeżdżaliśmy przez Jerycho, najniżej położone i najstarsze (wg słów Ojca przewodnika) miasto na świecie, gdzie mieliśmy okazję zobaczyć sykomorę, taką jak ta, na którą wspinał się Zacheusz.
Następnie przekraczając "pas ziemi niczyjej" przy granicy z Jordanią dotarliśmy do
rzeki Jordan, gdzie w zmąconych ostatnimi ulewami wodach, miało miejsce odnowienie przyrzeczeń Chrztu św.
Stamtąd dalej wzdłuż granicy dotarliśmy do północnego krańca Morza Martwego, gdzie mogliśmy oddać się krótkiemu relaksowi i uczynić coś dla ciała, czyli wykąpać się w słynących z niezwykłych właściwości wód najbardziej słonego morza na świecie.Z kronikarskiego obowiązku nadmienić należy, że choć do unoszenia się w tak słonej wodzie niepotrzebna jest umiejętność pływania, to podniesienie się z powrotem na nogi wymaga pewnej determinacji.
Następnym punktem naszych dzisiejszych peregrynacji był przejazd przez Pustynię Judzką, gdzie podziwialiśmy panoramę klasztoru św. Jerzego w Wadi Qelt i drogi, którą podążał Jezus do Jerozolimy.
Ciekawostką przyrodniczą było liczne stado bocianów, unoszące się nad pustynią i widoczna pomiędzy wzniesieniami rzeka okresowa - skutek ostatnich opadów. Dalej ruszyliśmy do Betlejem, mijając po drodze Jerozolimę, na razie podziwiając tylko widok ogólny świętego miasta trzech religii.