5 kwietnia, powrót
2019-04-05 |
czytano: 1174Ostatnie "ziemio-święte" akcenty
Piątek – żegnamy Ziemię Świętą.
Ostatnia noc w Betlejem była krótka, bo pobudka już o
godzinie trzeciej. O czwartej wyruszyliśmy z gościnnego hotelu Św. Józefa. Po
raz ostatni przekraczamy mur oddzielający palestyńskie Betlejem od izraelskiej
Jerozolimy. O tej porze nie ma korków na drodze (jak to było w poprzednie dni),
zatem sprawnie – przez dolinę z której król Dawid przywiózł Arkę Przymierza do
Jerozolimy – dojeżdżamy do lotniska w Tel Awiwie. Tutaj parę godzin formalności
i po godzinie ósmej odrywamy się od ziemi, którą przemierzał w swym ziemskim
życiu nasz Zbawiciel. Czy dotarło do nas to wszystko, co było nam dane przeżyć
przez ten tydzień? Pewnie jeszcze przez wiele dni, lat będziemy to rozważać;
myślę, że na całe życie pozostanie w nas to doświadczenie.
Dziękujemy naszym przewodnikom – ojcom franciszkanom:
Paschalisowi, Nikodemowi i Dariuszowi, księdzu proboszczowi ludźmierskiej
parafii, księdzu Bronisławowi oraz siostrom Ewie i Małgorzacie.
PS
Te naprędce spisane w drodze notatki może niedokładnie
będą zgadzać się z tym, co przywiozą w swych wspomnieniach inni pątnicy. Powód jest prosty – były one
zarejestrowane przez uczestników tylko pierwszej grupy, tzw. „groszków”
ochrzczonych tą nazwą z powodu jasnozielonego koloru szarf, w które byliśmy
zaopatrzeni. Prowadził nas ojciec Nikodem. Dwie pozostałe grupy – prowadzona
przez ojca Paschalisa i zaopatrzona w czerwone szarfy oraz tzw. „roboty
drogowe” (odblaskowe pomarańczowe szarfy) prowadzone przez ojca Dariusza podążały
po Ziemi Świętej równolegle, ale niekoniecznie w tej samej kolejności, zatem
pewnie dzielić się będą jeszcze innymi wrażeniami.
A wszystkim nam zrealizowały się słowa psalmu 122:
Uradowałem
się, gdy mi powiedziano:
"Pójdziemy
do domu Pańskiego!"
Już
stoją nasze nogi
w twych
bramach, o Jeruzalem,
Jeruzalem,
wzniesione jako miasto
gęsto i
ściśle zabudowane.
Tam
wstępują pokolenia,
pokolenia
Pańskie,
według
prawa Izraela,
aby
wielbić imię Pańskie.