Pokój Tobie, Polsko, Ojczyzno moja
2020-02-02 |
czytano: 1858II pielgrzymka Jana Pawła II do Ojczyzny 16-23 czerwca 1983 r.
Między
pierwszą a drugą pielgrzymką Papieża do Ojczyzny wybuchło pokojowe powstanie
narodowe i zrodziła się "Solidarność". Dla wielu Polaków to właśnie
Jan Paweł II był tego duchowym ojcem,bo jego wizycie w kraju latem 1979 r.
przypisywano znaczenie sprawcze sierpniowego przebudzenia.
Wkrótce
jednak czarne chmury zawisły nad Kościołem i w konsekwencji także nad
Polską. 13 maja 1981 r. świat obiegła
wieść o zamachu na Papieża. Jan Paweł II cudownie przeżył, ale wkrótce potem, 28
maja zmarł Prymas Polski, kard. Stefan Wyszyński. Tego samego roku, 13 grudnia, generał Wojciech
Jaruzelski ogłosił na terenie całej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej stan
wojenny, wyprowadzając czołgi przeciwko "Solidarności". Dla Polski
nastał czas wielkiej próby.
Stanowisko
papieża wobec stanu wojennego było jednoznaczne. W oknie papieskiego
apartamentu została zapalona świeca – jednocześnie na znak solidarności z
rodakami oraz potępienia reżimu. Ojciec Święty wystosował osobisty list do gen.
Jaruzelskiego, w którym pisał m.in.:
„Wydarzenia
ostatnich dni, wiadomości o zabitych i rannych Rodakach w związku ze stanem
wojennym wprowadzonym 13 grudnia, nakazują mi zwrócić się do Pana Generała z
usilną prośbą i zarazem gorącym wezwaniem o zaprzestanie działań, które
przynoszą ze sobą rozlew polskiej krwi […] Zwracam się do Pana, Generale, z
usilną prośbą i zarazem gorącym wezwaniem, ażeby sprawy związane z odnową
społeczeństwa, które od sierpnia 1980 r. były załatwiane na drodze pokojowego
dialogu, wróciły na tę samą drogę. Nawet jeśli jest ona trudna, nie jest
niemożliwa”.
Pierwotnie
data drugiej pielgrzymki była ustalona na sierpień 1982 r., w związku z
jubileuszem 600-lecia Cudownego Obrazu Matki Bożej na Jasnej Górze. Były to
jednak uzgodnienia poczynione jeszcze przed wprowadzeniem stanu wojennego,
który sprawił, że stały się nieaktualne. Wizytę więc przełożono, ale nie
odwołano jej. Ojciec Święty stawiał od samego początku trzy wyraźne warunki:
zniesienie stanu wojennego, zwolnienie więźniów politycznych oraz wznowienie
dialogu społecznego z „Solidarnością”.
Dyskutowano
różne daty. Władze wykluczały sierpień – wszystkim Polakom zbyt jednoznacznie
kojarzył się on z „Solidarnością”. Następnie sugerowano późną jesień – licząc
na złą pogodę, która być może zmniejszyłaby liczbę wiernych uczestniczących w
mszach i spotkaniach. Wreszcie gen. Jaruzelski zaproponował czerwiec następnego
roku, łącząc to z neutralną dla wszystkich, trzechsetną rocznicą wiktorii
wiedeńskiej Jana III Sobieskiego. Ta data okazała się do zaakceptowania dla obu
stron.
Również
i tym razem państwowe władze nie wyraziły zgody na nawiedzenie przez Papieża
wszystkich miejscowości proponowanych przez władzę kościelną. Niemożliwa była
więc wizyta Jana Pawła II w Gdańsku, kolebce „Solidarności”, Szczecinie,
Olsztynie, Łodzi, Lublinie, Piekarach Śląskich, a także w Poznaniu, gdzie przed
pomnikiem ofiar Czerwca 1956 r. papież chciał złożyć hołd.
Pod
względem geograficznym kompromis jednak znaleziono dość szybko. Gorzej, jeśli
chodzi o kwestię spotkań oficjalnych. Tu punktem spornym był przede wszystkim
Lech Wałęsa. Władze kategorycznie wzbraniały się przed wyrażeniem zgody na
spotkanie Jana Pawła II z przywódcą „Solidarności”.Zażądały też, aby w trakcie
wizyty nie padało publicznie słowo „Solidarność”, które mogłoby „ożywić”
spacyfikowany wówczas związek zawodowy.Władze bardzo się obawiały, że w tej
niestabilnej sytuacji przyjazd Papieża bardzo wzmocni opozycję i pielgrzymka
będzie zapalnikiem wielkiego buntu społecznego.
Drugą
podróż do Polski Jan Paweł II odbył w dniach 16–23 czerwca 1983 roku i odbywała
się w pod hasłem " POKÓJ TOBIE, POLSKO, OJCZYZNO MOJA". To była
najtrudniejsza pielgrzymka Jana Pawła II do swojej Ojczyzny. Trwał stan
wojenny. Nie był on już może tak odczuwalny jak jeszcze rok wcześniej, niemniej
nie został odwołany; obowiązywała godzina policyjna, zagęszczone patrole
milicji wciąż krążyły po ulicach, a w powietrzu unosił się gryzący zapach gazu
łzawiącego. Papież stał przed dylematem: jak wzmocnić rodaków, a jednocześnie
nie legitymizować ekipy Jaruzelskiego i stanu wojennego.Wbrew nadziejom władz
pogoda dopisała, dopisali również wierni, a nawet niewierzący, postrzegający
papieża jako jedyny autorytet moralny mogący mieć wpływ na zmianę sytuacji
wewnętrznej w Polsce.
U
boku Ojca Świętego nie było już charyzmatycznego prymasa Polski Stefana
Wyszyńskiego. W Belwederze papieża witali nowi ludzie władzy, architekci stanu
wojennego, z premierem Wojciechem Jaruzelskim na czele.
W przemówieniu
powitalnym na Okęciu w Warszawie (16 czerwca) papież stwierdził jasno: „Osobiście
zawsze uważałem, że nawiedzenie Ojczyzny w tej historycznej okoliczności jest
nie tylko wewnętrzną potrzebą mego serca, ale także i moją szczególną
powinnością jako biskupa Rzymu. Uważam, że powinienem być z mymi rodakami w tym
wzniosłym, a zarazem trudnym momencie dziejów Ojczyzny”. I dalej dodał: „Proszę,
aby szczególnie blisko mnie raczyli być ci, którzy cierpią. Proszę oto w imię
słów Chrystusa: «Byłem chory, a odwiedziliście Mnie, byłem w więzieniu,
a przyszliście do Mnie». Ja sam nie mogę odwiedzić wszystkich chorych,
uwięzionych, cierpiących, ale proszę ich, aby duchem byli blisko mnie”.
Prosto
z lotniska Jan Paweł II udał się do archikatedry św. Jana na Starym Mieście. Na
trasie przejazdu witały go wielotysięczne rzesze mieszkańców Warszawy. Było
wiele transparentów w rodzaju: "Witaj, Zwiastunie nadziei",
"Jesteśmy Twoją nadzieją". W katedrze papież modlił się przy sarkofagu
Prymasa Tysiąclecia, dziękując Bożej Opatrzności za to,że w trudnym okresie
naszych dziejów, na przełomie pierwszego i drugiego tysiąclecia - dała Polsce takiego
Męża Bożego, miłośnika jasnogórskiej Bogarodzicy, nieustraszonego sługę
Kościoła i Ojczyzny. Kiedy Papież dodał, że „Opatrzność Boża oszczędziła
prymasowi Wyszyńskiemu bolesnych wydarzeń, które wiążą się z datą 13 grudnia
1981 roku”, tłumy na placu Zamkowym zaczęły od razu skandować: „Solidarność,
Solidarność”. Euforię wiernych wywołało także to zdanie papieża: „Wraz
z wszystkimi moimi rodakami, zwłaszcza z tymi, którzy najboleśniej czują cierpki
smak zawodu, upokorzenia, cierpienia, pozbawienia wolności, krzywdy, podeptanej
godności człowieka – staję pod krzyżem Chrystusa”.
W drugim
dniu pielgrzymki (17 czerwca) Jan Paweł II w Belwederze powiedział generałowi
Jaruzelskiemu, że przyjechał, aby w chwili trudnej być z narodem. "Nie
przestaję ufać - mówił - że owa zapowiedziana wielokrotnie odnowa społeczna,
według zasad wypracowanych w takim trudzie w przełomowych dniach sierpnia 1980
roku i zawarta w porozumieniach, dojdzie stopniowo do skutku".Towarzyszył
temu zupełnie niezwykły widok trzęsącego się generała. Wszyscy widzieli w
telewizji, jak mu drży głos i trzęsą się kolana. Dyktator, który w mediach
prezentował się jako ktoś twardy, silny i bezwzględny, przed Papieżem drży jak
osika. Ta krótka scena dała wielu Polakom poczucie triumfu, a zarazem
tłumaczyła, dlaczego komuniści tak bali się wizyty Ojca Świętego w czasie stanu
wojennego, że odwlekali ją przez wiele miesięcy i dążyli do ograniczenia jej
programu.
Z
Belwederu papież udał się do kościoła oo. kapucynów, gdzie znajduje się serce
Jana III Sobieskiego, zwycięzcy spod Wiednia. Tam czekali ludzie związani z
opozycją. Wielu z nich wyszło niedawno z więzienia, były też rodziny tych,
którzy jeszcze tam nadal przebywali. Ojciec Święty nie wygłosił przemówienia,
ale z wieloma rozmawiał, na przykład serdecznie uścisnął i przytulił do siebie
Barbarę Sadowską, matkę zabitego kilka tygodni wcześniej przez milicję
Grzegorza Przemyka. Potem, na Miodowej, papież spotkał się z przedstawicielami
różnych wyznań oraz z delegacją KUL.
Wydarzeniem
dnia była papieska Msza św. na Stadionie Dziesięciolecia. 1,5 mln. wiernych z
11 diecezji wypełniło także rozległe błonia oraz Park Skaryszewski. Największy
obiekt sportowy stolicy kojarzony był dotychczas raczej z partyjnymi
propagandowymi imprezami. Tym razem powiewały tu papieskie i polskie flagi, a w
centrum umieszczono biały, potężny krzyż i ołtarz. W homilii Ojciec Święty
mówił, ze los Polski w 1983 r. nie może być obojętny narodom świata. Wzywał też
naród do zwycięstwa natury moralnej. "Chodzi o dojrzały ład życia
narodowego i państwowego, w którym będą respektowane podstawowe prawa
człowieka. Tylko zwycięstwo moralne może wyprowadzić społeczeństwo z rozbicia i
przywrócić mu jedność. Taki ład może być zarazem zwycięstwem rządzonych i
rządzących".
Nawiązując
do trzechsetnej rocznicy zwycięstwa Jana Sobieskiego pod Wiedniem z 1683 roku.
Jan Paweł II przedstawił wyraźnie warunki, jakie muszą być spełnione, aby naród
zwyciężył: „Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że nie chodzi o zwycięstwo
militarne, jak przed trzystu laty, ale o zwycięstwo natury moralnej – mówił.”
Jak prawdziwe proroctwo brzmiały przytoczone przezeń słowa króla Jana III
Sobieskiego: "Venimus – vidimus – Deus vincit” (Przybyliśmy – ujrzeliśmy – Bóg
zwyciężył!).
Słowa
te były dla Polaków widzialnym znakiem nadziei, że Bóg, który zwyciężył pod
Wiedniem i ocalił życie Jana Pawła II, uratuje i ocali wolność Polaków przed
zamachem stanu wojennego. W sobotę 18 czerwca wczesnym rankiem papież modlił
się przy pomniku Bohaterów Getta oraz przy drzewie z klepsydrami koło bramy
Pawiaka.
Następnie
udał się do Niepokalanowa gdzie czekało na niego ponad 300 tys. osób, przede
wszystkim rolników. Najpierw papież modlił się w celi o. Maksymiliana, z której
w 1941 r. zabrano go do więzienia na Pawiaku, apotem do obozu w Oświęcimiu. Ta
wizyta była bardzo emocjonującym wydarzeniem, rok wcześniej odbyła się
w Rzymie kanonizacja o. Maksymiliana, w której ze względu na stan wojenny w Polsce
nawet prymas Józef Glemp nie mógł uczestniczyć.
Jan
Paweł II odprawił Mszę św. w której podkreślił, że o. Kolbe jest świętym danym
nam na te nasze czasy, właśnie on, który w pojedynkę potrafił przeciwstawić się
totalitarnej ideologii tam, gdzie człowiek zupełnie się nie liczył i gdzie był
tylko numerem. Papież mówił: "(...) w tej śmierci objawiło się zarazem
duchowe zwycięstwo nad śmiercią podobne do tego, jakie miało miejsce na
Kalwarii. A więc: nie «poniósł śmierć», ale «oddał życie» — za brata. W tym
jest moralne zwycięstwo nad śmiercią". Papież przypomniał także słowa
Wincentego Witosa: "Chłop zachował w najgorszych chwilach ziemię, religię
i narodowość. Te trzy wartości dały podstawę do stworzenia państwa".Papież
zachęcał rolników: "Bądźcie uprawą Bożą! I z miłością stójcie przy ziemi,
przy tej naszej matce i żywicielce".
Sugestywnie
zabrzmiały też słowa wypowiedziane w Niepokalanowie, kiedy Jan Paweł II –
odnosząc się do „trudnego momentu historycznego” – przypomniał za św. Pawłem
i jego Listem do Rzymian: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj”.Papież
mówił, że jest to program, trudny – ale możliwy. Najbardziej symbolicznym
wyrazem odpowiedzi na ten apel była męczeńska śmierć ks. Jerzego Popiełuszki,
która nastąpiła zaledwie w rok później.
Z
Warszawy Ojciec Święty udał się do Częstochowy, gdzie - jak mówił podczas poprzedniej
pielgrzymki - "bije serce narodu w sercu Matki". Zaczął od spotkania
z chorymi w katedrze Świętej Rodziny. A później był triumfalny przejazd Aleją
Najświętszej Maryi Panny na Jasną Górę. Tu - i na trasie - oczekiwało papieża
dwa miliony wiernych. Zarówno na błoniach jasnogórskich jak i w alei
Sienkiewicza powiewały setki transparentów „Solidarności”. Jako wotum za
ocalenie podczas zamachu z 13 maja 1981 r. papież pozostawił na Jasnej Górze
przestrzelony pas swojej sutanny.
Ojciec
Święty przewodniczył Mszy św. jubileuszowej z okazji 600-lecia obecności obrazu
Matki Bożej na Jasnej Górze. W homilii mówił: "Tu, na Jasnej Górze (...) W
jakiś sposób zawsze byliśmy wolni. O Jasną Górę też opierała się nadzieja
narodu oraz wytrwałe dążenie do odzyskania niepodległości, wyrażane w tych
słowach: Przed Twe ołtarze zanosim błaganie - Ojczyznę wolną racz nam wrócić,
Panie! Tutaj też nauczyliśmy się tej podstawowej prawdy o wolności narodu:
naród ginie, gdy znieprawia swojego ducha - naród rośnie, gdy duch jego coraz
bardziej się oczyszcza; tego żadne siły zewnętrzne nie zdołają zniszczyć!"
Jan
Paweł II przemawiał na Jasnej Górze jak niekwestionowany przywódca narodu:
„Mamy bardzo trudne położenie geopolityczne. Mamy bardzo trudne dzieje,
zwłaszcza na przestrzeni ostatnich stuleci. Bolesne doświadczenia historii
wyostrzyły naszą wrażliwość w zakresie podstawowych praw człowieka i praw narodu:
zwłaszcza prawa do wolności, do suwerennego bytu, do poszanowania wolności
sumienia i religii, praw ludzkiej pracy... Mamy też różne ludzkie słabości, wady
i grzechy, i to grzechy ciężkie, o których stale musimy pamiętać - i stale z
nich się wyzwalać”.
Wyjaśniając
słowa apelu: "Jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam!” – wzywał młodych, aby
zawsze i w każdej sytuacji byli ludźmi sumienia, zdolnymi przekształcać
otaczający świat. "Co to znaczy »czuwam«? To znaczy, że staram się być
człowiekiem sumienia. Że tego sumienia nie zagłuszam i nie zniekształcam.
Nazywam po imieniu dobro i zło, a nie zamazuję. Wypracowuję w sobie dobro, a ze
zła staram się poprawiać, przezwyciężać je w sobie (…)Zaapelował też do młodych
słowami: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie
wymagali".
Jeszcze
większe wrażenie zrobiły inne słowa skierowane w Częstochowie do młodzieży:
„Może czasem zazdrościmy Francuzom, Niemcom czy Amerykanom, że ich imię nie
jest związane z takim kosztem historii. Że tak łatwo są wolni. Podczas gdy nasza
polska wolność tak dużo kosztuje. (...) Nie pragnijmy takiej Polski, która by
nas nic nie kosztowała” – stwierdził Ojciec Święty.
Strona
rządowa po tych słowach wpadła w popłoch i wystosowała oficjalny protest: „Postępowanie
papieża odczytujemy jako jednostronne łamanie uzgodnionych założeń wizyty.
(...) Treść homilii do młodzieży nie ma „nic religijnego”, „ma charakter
wybitnie polityczny”, „prowadzi do zakłóceń spokoju” i traktujemy ją jako „wezwanie
do buntu ido wojny religijnej”.
Następnego
dnia, 20 czerwca Jan Paweł II przybył do Poznania, gdzie w obecności ponad
miliona wiernych dokonał beatyfikacji matki Urszuli Ledóchowskiej, założycielki
Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego. Ojciec Święty pragnął
uklęknąć i pomodlić się przed pomnikiem Czerwca 1956, ale władze PRL
kategorycznie odmówiły. Taką możliwość wykluczyły już na etapie układania programu
pielgrzymki w obawie, że gest papieża w tak symbolicznym miejscu stanie się iskrą
zapalną społecznego protestu.
W
wygłoszonej tam homilii, papież jasno nawiązał do Czerwca 1956. Uczynił to,
wspominając pomnik Najświętszego Serca Jezusowego, który stał niegdyś w stolicy
Wielkopolski: „Pomnik ten – jako wyraz dziękczynienia za odzyskanie
niepodległości – został zniszczony przez najeźdźcę w czasie II wojny światowej.
Dziś na tym miejscu stanęły dwa krzyże na pamiątkę ofiar z 1956 r. Z różnych
motywów – ze względu na dawniejszą i bliższą przeszłość – to miejsce czczone
jest przez społeczeństwo Poznania i Wielkopolski. Pragnę więc i ja również
uklęknąć w duchu na tym miejscu i złożyć cześć...”. Na nic zatem zdały się zakazy
władz – Jan Paweł II „duchowo” i tak uklęknął przy Poznańskich Krzyżach na placu
Mickiewicza.
Kolejnym
etapem papieskiej pielgrzymki były Katowice. Tego samego dnia, 20 czerwca na
lotnisku w Muchowcu przed obrazem Matki Bożej Piekarskiej, patronki
Śląska, papież odprawił dla blisko 2 mln
wiernych nabożeństwo maryjne. Jego homilię nazwano „ewangelią pracy”. Papież
bardzo wyraźnie określił w niej zakres praw i obowiązków świata pracy, z
podkreśleniem prawa do wolnych związków zawodowych zarówno dla robotników, jak
i dla rolników. Powołał się na porozumienia sierpniowe, mówiąc, że to jest
nieprzedawniona karta naszej wolności, do której warto wrócić. Upominał się o
prawo robotników do zrzeszania się w związki zawodowe, do godziwej zapłaty za
pracę oraz o prawo do odpoczynku w niedzielę.
We
wtorek 21 czerwca papież przebywał we Wrocławiu. Na hipodromie odprawił Mszę
św. o św. Jadwidze Śląskiej, koronował figurę Matki Bożej Śnieżnej, a w
katedrze św. Jana spotkał się z duchowieństwem.W homilii podczas mszy św.
papież mówił: "Istnieje (...) nierozerwalna więź między prawdą i miłością
a całą ludzką moralnością i kulturą. Można z pewnością stwierdzić, że tylko w
tym powiązaniu wzajemnym człowiek może prawdziwie żyć jako człowiek i rozwijać
się jako człowiek".
Z
Wrocławia papież przybył na Górę Św. Anny, symbol walki o utrzymanie polskości,
a także wiary katolickiej Śląska. Tam przewodniczył nieszporom maryjnym oraz
nawiedził miejscowe sanktuarium. Koronował też obraz Matki Bożej Opolskiej.
Papież
podczas kazania dialogował z ludźmi. Do historii przeszło kilkakrotnie
odśpiewane papieżowi "Sto lat". Wszystko przez odpowiedź Ojca św.,
który przypomniał, że od dziecka chodził na nieszpory, śpiewał je i odprawiał
jako kapłan, ale pierwszy raz słyszy, żeby na nieszporach śpiewać "Sto
lat". - To jakaś nowa liturgia - żartował.Entuzjazm był niesamowity, ludzie śpiewali, krzyczeli.
Papież
przypomniał dzieje Śląska, mówił, że ta ziemia wciąż potrzebuje wielorakiego
pojednania z ludźmi obecnymi i nieobecnymi. Prosił Opolan, by Góra św. Anny
wciąż była miejscem, na którym wspólnie modlą się dziadkowie, rodzice i wnuki.
Oddał też szacunek powstańcom śląskim.Wspomniał też Opolan, którzy wyjechali za granicę, do Niemiec. W czasach
działającej cenzury słowa te były bardzo ważne.
Ostatnie
dwa dni pielgrzymki to spotkanie z ukochanym Krakowem. Ważnym wydarzeniem była beatyfikacja franciszkanina brata
Alberta Adama Chmielowskiego i o. Rafała od św. Józefa – Józefa Kalinowskiego,
karmelitę, powstańca styczniowego, zesłańca syberyjskiego, podczas Mszy św.
sprawowanej na krakowskich Błoniach. We Mszy tej uczestniczyło ponad 2 mln
osób. Choć nie było bezpośredniego nawiązania do sierpniowej walki Polaków
o wolność i godność, to jednak nikt
nie miał wątpliwości jak odczytywać znamienne słowa Jana Pawła II: „Święci i
błogosławieni ukazują nam drogę do tego zwycięstwa, które w dziejach człowieka
odnosi Bóg. (…) Naród bowiem jako szczególna wspólnota ludzi jest również
wezwany do zwycięstwa: do zwycięstwa mocą wiary, nadziei i miłości; do
zwycięstwa mocą prawdy, wolności i sprawiedliwości”.
Podczas
pobytu w Krakowie Jan Paweł II uczestniczył w uroczystym posiedzeniu Senatu
Uniwersytetu Jagiellońskiego, w czasie którego Ojcu Świętemu wręczono doktorat
honoris causa. Został on nadany przez wszystkie wydziały tej uczelni. Papież
spotkał się z profesorami, studentami, przedstawicielami Papieskiej Akademii
Teologicznej.
W
katedrze wawelskiej Jan Paweł II wziął także udział w uroczystym zamknięciu I
Synodu Prowincjalnego Metropolii Krakowskiej. Będąc w Krakowie Jan Paweł II dokonał też
nawiedzenia i poświęcenia nowego kościoła w Nowej Hucie Mistrzejowicach, w mieście, które miało pozostać „miastem bez
Boga”.
Przed
zakończeniem pielgrzymki na Wawelu miała miejsce druga, nieplanowana wcześniej
rozmowa w cztery oczy Jana Pawła II z gen. Jaruzelskim.
W
przemówieniu pożegnalnym na krakowskim lotnisku Balice Jan Paweł II mówił:
„Życzę, aby raz jeszcze pod opieką Pani Jasnogórskiej, dobro okazało się na
ziemi polskiej potężniejsze od zła i odniosło zwycięstwo, i o to się stale
modlę”.
Uwieńczeniem
tej wizyty był spacer Papieża w Dolinie Chochołowskiej w Tatrach, podczas
którego spotkał się z Lechem Wałęsą (określanym przez propagandę PRL jako
"osoba prywatna"). Spotkanie to pokazało wszystkim, że „Solidarność” pozostaje głęboko w sercu papieża i
że on w nią wierzy. Dawało też Wałęsie możliwość powrotu na szerszą arenę życia
publicznego. Nie bez powodu kilka miesięcy później otrzymał on nagrodę Nobla,
co w przekonaniu wielu fachowców bez spotkania z Papieżem byłoby niemożliwe. To
był bardzo wyraźny i czytelny znak dla opinii międzynarodowej.
Na
spotkanie z Janem Pawłem II wyszło ponad 10 mln Polaków. Przez 8 dni Polacy z
bijącym sercem i zapartym tchem słuchali słów prawdy i nadziei. Słów
niezakłamanych, prostych i pięknych – słów Ewangelii głoszonych przez wielkiego
Proroka naszych czasów. Jechali z krańców Polski – biorąc urlopy, nie zrażając
się zapowiedziami, że nie przepuszczą nikogo bez zaproszenia, stojąc całą noc w
toalecie osobowego pociągu, idąc pieszo kilkadziesiąt kilometrów, koczując po
kościołach i parkach. Nie przeszkadzało błoto po kostki, ani piach, upał, ani
ulewna burza, nie przeszkadzało, że dookoła ścisk, ludzie siedzą na ziemi,
biegają małe dzieci, rozłożone kosze z żywnością, parasolki od słońca.
Pomimo
opresji stanu wojennego, w narodzie odżyła nadzieja na pozytywne zmiany w
kraju. Wszystkie kazania, w których takie słowa jak „wolność” czy „odnowa” Jan
Paweł II odmieniał przez wszystkie przypadki, były obliczone na dłuższe
trwanie. „Odnowić” miało się młode pokolenie i z„odnowioną” mentalnością wejść
w dorosłe życie.
Spotkaniom
z Ojcem Świętym towarzyszyła zaduma i głęboka modlitwa. Choć w tle widać było
olbrzymie sił policyjne i przygotowane na wszystko armatki wodne, niemal
wszystkie msze św. stawały się - siłą nastroju - manifestacjami
"Solidarności". "Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!" -
płynęły słowa patriotyczno-religijnej pieśni pośród lasu rąk z palcami
ułożonymi w geście zwycięstwa w kształt litery "V".
Wizyta
Jana Pawła II wykrzesała w społeczeństwie sposobność do odnalezienia się bez
nienawiści. Drogą do tego celu było masowe uczestnictwo w życiu Kościoła,
szczególnie jego aktywności społecznej. Służyły temu m.in. organizowane w całym
kraju tygodnie społeczne i kultury chrześcijańskiej, spotkania, wykłady.
Odbywały się nie tylko w dużych miastach, lecz i w mniejszych ośrodkach. Pracowało
tam wielu kapłanów zaangażowanych w taką działalność. Tamtejsi robotnicy byli
beneficjentami spotkań z najwybitniejszymi pisarzami, aktorami, reżyserami.
Nigdy wcześniej i później nie docierała tam taka liczba ludzi kultury.
Wprawdzie
władzom udało się w dużym stopniu rozbić podziemie solidarnościowe, ale
schowało się ono „do Kościoła”. W tamtych czasach ukrywali się w bezpiecznym
cieniu polskiego Kościoła katolickiego dzisiejsi jego zaciekli adwersarze i
krytycy, na czele z redaktorem naczelnym „Gazety Wyborczej” , Adamem
Michnikiem, tudzież największe asy wśród dzisiejszych polityków i dziennikarzy.
Druga
pielgrzymka Jana Pawła II do Polski „osuszyła Polakom łzy”. Polacy nie mieli
wątpliwości, że Jan Paweł II nie tylko poparł „Solidarność”, ale także
nieustannie jest z nimi. Dał swoim rodakom nadzieję i jeszcze bardziej
zjednoczył wokół Kościoła.
Kilka
tygodni po pielgrzymce, 22 lipca 1983 r., generał W. Jaruzelski ostatecznie
zniósł stan wojenny i zwolnił część więźniów politycznych. Ale do dialogu z
Polską demokratyczną było jeszcze daleko.Chyba jednak ważniejsze było to, że
młodzież, do której głównie Ojciec Święty w 1983 r. kierował swoje słowa i
która m.in. dzięki tym słowom postrzegała już świat w innych kategoriach,
weszła w dorosłość w wolnym kraju i odwróciła się od ideałów socjalizmu.
Jeden
z obserwatorów tej pielgrzymki, napisał, że Jan Paweł II zostawił Polakom swoje
przesłanie i swój program.„Posłanie idące w przyszłe tysiąclecie i wyznaczające
nam jako narodowi właściwe miejsce w wracającej do swych chrześcijańskich
korzeni Europie. I program. Program dawania świadectwa. Program walki z
demoralizacją. Program odbudowy narodu. Program podjęcia dialogu. Program
odbudowy więzi i organizacji społecznych. Program wreszcie zbudowania takiej
Polski i takiego państwa polskiego, by była >Polska dostatnia i szczęśliwa…
w interesie pokoju i dobrej współpracy między narodami Europy<. Program
pokoju społecznego. Trudny program. Ale program zwycięstwa”.Program ten jest nadal
aktualny i nieustannie trzeba go realizować.
(Opracowane
na podstawie: G. Polak, B. Łoziński, Ojciec Święty wśród nas. Pielgrzymki
Jana Pawła II do Polski 1979 – 2002, Częstochowa 2002, s. 28 – 47; Józef
Glemp,Druga pielgrzymka Ojca Świętego do Polski.w:Wytrwajcie w
miłości i nadziei. Druga pielgrzymka Jana Pawła II do Ojczyzny. Poznań:
Księgarnia Św. Wojciecha, 1987, s. 5.; Druga
pielgrzymka do Polski (pol.) www.lobogoria.pl. [dostęp 2018-06-06]; Ryszard
Terlecki,Miecz i tarcza komunizmu. Historia aparatu bezpieczeństwa w Polsce
1944-1990, Kraków 2007, s. 301.