W domu Ojca mego jest mieszkań wiele ...
Jezus nie kryje przed nami ani konieczności swego własnego
"odejścia", swojej własnej śmierci, ani konieczności naszego
odejścia, śmierci każdego z nas. Nie mówi nam "nie bój się nie
umrzesz". Ale mówiąc o konieczności śmierci pokazuje nam
jednocześnie drogę jaką powinniśmy kroczyć, aby dotrzeć do domu Ojca i
pokazuje nam ostateczny cel naszej wędrówki. Jego słowa: "Ja
jestem Drogą, Prawdą i Życiem" można także zrozumieć w
następujący sposób: "Ja jestem prawdziwą droga życia",
albo "Ja jestem drogą w prawdzie do Życia Wiecznego".
Naszym zadaniem jest do tego Życia Wiecznego dotrzeć. W domu Ojca czeka nas
prawdziwe życie, czeka nas Życie Wieczne, czeka nas Ten, z Którego rąk
wyszliśmy, nasz Ojciec i nasz Zbawiciel, i cała rzesza przyjaciół i ludzi
których kochaliśmy. Sam Chrystus przygotował tam dla nas miejsce i chce nas
mieć przy sobie. Nie zmarnujmy tego zaproszenia ... Znamy drogę, znamy cel
... czemu mielibyśmy przez własną głupotę, pychę, upór czy zatwardziałość
serca dotrzeć tam, gdzie nikt na nas nie czeka?
Dzisiejsze wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych możemy
widzieć w dwóch perspektywach, na dwa możliwe sposoby odczytywać sens
dzisiejszego dnia, ale i całe ludzkie życia. A są to; przemijalność i
wieczność.
W perspektywie przemijalności rodzi się ból, żal i
nostalgia za tymi, którzy odeszli, za tymi, których już nie ma między nami. W
perspektywie przemijalności stajemy dzisiaj nad grobami w zadumie i -w
refleksyjnym nastroju- wspominamy naszych bliskich; rodziców, braci i
siostry, bliższych i dalszych krewnych, przyjaciół i znajomych. I z każdym
upływającym rokiem notujemy ze smutkiem, że ich lista jest coraz dłuższa, że
coraz mniej ich po tej stronie, i coraz więcej grobów mamy do odwiedzenia,
coraz więcej świec do zapalenia. Z perspektywy przemijalności z lękiem i
niepokojem myślimy także o - zbliżającej się -naszejśmierci,
o dniu naszego przejścia.
Ale jest też druga perspektywa dnia dzisiejszego,
perspektywa wiary, perspektywa wieczności
I w tej perspektywie najpierw za autorem Księgi Mądrości
musimy powtórzyć: „... dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie
ich męka. (To tylko) oczom głupich się zdało, że pomarli, zejście ich
poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni przecież
trwają w pokoju.”
I za św. Pawłem z wiarą wyznajemy: „chociaż bowiem
niszczeje nasz człowiek zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnątrz,
odnawia się ..., bo Ten, który wskrzesił z martwych Jezusa, z Jezusem
przywróci życie także nam.” W tej perspektywie, śmierć nie jest definitywnym
końcem, nie jest katastrofą i nieodwracalnym przeznaczeniem. Bo w tej
perspektywie śmierć jest początkiem, a nie końcem życia. Zmarli nie znajdują
się w zapomnianym Tartarze, nie są mieszkańcami mrocznego Hadesu, czy
nieokreślonej krainy cieni.
Bo jak zapewnia nas Chrystus: „Niech się nie trwoży serce
wasze. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam
powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce.”
Wszyscy ci, których w dniu dzisiejszym wspominamy są już
przecież w ręku Boga. Czyż moglibyśmy im zapewnić coś lepszego tu, na ziemi?
Czyż życie wieczne, jakiego Bóg udziela nie jest celem ostatecznym każdego z
nas? Czyż nie po to się narodziłem i nie po to żyłem, aby w końcu
odziedziczyć z Chrystusem życie wieczne w domu Ojca?
Dobrze, że jest dzisiaj także czas na pogłębioną refleksję
w wierze i na spojrzenie ku życiu, wiecznemu życiu. Wspomnienie
Wszystkich Wiernych Zmarłych jest na pewno okazją do głębszej refleksji o
przemijaniu, ale i o Życiu, nie o śmierci. |